W tych słowach zostało zawarte całe życie tej niezwykłej dziewczyny. Mi zapadły te słowa w pamięć, ponieważ kilka dni po jej śmierci w telewizji Trwam był reportaż. O niej. O Helen, jak zwykli mawiać przyjaciele.
Sermon Series: Wspomnienia
Nie była nieustraszona tylko ufająca.
Helenka, Helena, Helen, była i nadal jest kontrastem dla świata. Trudno nie pisać do niej smsów, nie dzwonić czy wysyłać zdjęć. Styczniowy wtorek na długo pozostanie w pamięci i sercu. Wiadomość, której nikt się nie spodziewał wywołała we mnie emocje, których nie byłam w stanie oswoić.
Mam w sobie spokój, że Ona jest już w Niebie.
Wolontariatu Misyjnego Salvator (WMS), które odbywało się w Trzebini. Wówczas po raz pierwszy moje drogi życia zeszły się z Helenką Kmieć, chociaż wcześniej znałem ją z opowieści koleżanki z liceum.
Gdziekolwiek się pojawiała, siała trudny do opisania pokój i radość.
Kochała ludzi. Miała chroniczny niedobór snu, bo zawsze wybierała bycie wśród ludzi. Zamiast odpoczywać, robiła miliony rzeczy. Wstąpiłyśmy do WMS w jednym czasie, na początku 2012 roku.
Jej postawa była przykładem zaangażowania “na całego”.
Helenka żyła wiarą w to, że jak się jest z Panem, niczego człowiekowi nie brakuje. On sam prowadzi, choćby przez najciemniejsze zakamarki życia. Przeprowadził ją także przez tę ciemną noc w Cochabambie.