Wolontariatu Misyjnego Salvator (WMS), które odbywało się w Trzebini. Wówczas po raz pierwszy moje drogi życia zeszły się z Helenką Kmieć, chociaż wcześniej znałem ją z opowieści koleżanki z liceum.
Świadectwa
Znałeś Helenkę? Dotknęła cię jej postać?
Prześlij swoje świadectwo
Dzięki Helence odnalazłam bardzo wiele marzeń.
Bardzo Panu Bogu dziękuję za Helenkę i że mimo, że jej nie znałam za życia na ziemi to było mi dane ją poznać po jej tragicznej śmierci.
Trzeba czynem wcielać w życie pamięć o kimś takim, jak Helena.
Od samego początku, kiedy usłyszałem o Helence i jej śmierci, pomyślałem sobie. Dużo się mówi, tyle się gada, trąbi na lewo i prawo. Niby dobrze, bo śmierć w imię wiary trzeba nagłaśniać, mówić o takich ludziach. Tylko, że mam wrażenie również, że tutaj trzeba więcej.
Gdziekolwiek się pojawiała, siała trudny do opisania pokój i radość.
Kochała ludzi. Miała chroniczny niedobór snu, bo zawsze wybierała bycie wśród ludzi. Zamiast odpoczywać, robiła miliony rzeczy. Wstąpiłyśmy do WMS w jednym czasie, na początku 2012 roku.
Jej postawa była przykładem zaangażowania “na całego”.
Helenka żyła wiarą w to, że jak się jest z Panem, niczego człowiekowi nie brakuje. On sam prowadzi, choćby przez najciemniejsze zakamarki życia. Przeprowadził ją także przez tę ciemną noc w Cochabambie.