,,Helenka, Helena,Helen…” Małgorzata Koziołek

Helenka, Helena, Helen…była i nadal jest kontrastem dla świata. Trudno nie pisać do niej smsów, nie dzwonić czy wysyłać zdjęć. Styczniowy wtorek na długo pozostanie w pamięci i sercu. Wiadomość, której nikt się nie spodziewał, wywołała we mnie emocje, których nie byłam w stanie oswoić. Wszystkie wspólne chwile goniły sterty pytań, które wyciszyć mogła tylko modlitwa przez łzy.
Kiedy się poznałyśmy? Na pewno na spotkaniu Wolontariatu Misyjnego Salvator, ale ciągle mam wrażenie, że zawsze byłyśmy sobie znajome i bliskie. O czym rozmawiałyśmy? Najwięcej słów to słowa śpiewane na chwałę Boga. To był nasz język, którym Ona operowała z wielką swobodą, pokorą i talentem. Trudno napisać, jaka była. Jej życie trudno zamknąć w słowach, to była melodia…Boży utwór podarowany nam, którzy zdążyliśmy ją poznać i się nią w Nim zachwycić. Dla mnie wzór przyjaźni i oddania drugiej osobie. Zawsze szukająca wyjścia z najbardziej skomplikowanych sytuacji. Szczerze ciesząca się z czyjegoś szczęścia i trwająca w trudniejszych chwilach. Ona naprawdę oddychała Niebem.
Z wiarą przeskakiwała przeszkody, przesuwała granice, czasem onieśmielając samą siebie.
Na przestrzeni lat rozkwitła z Helenki w Helenę gotową na kolejne kroki kobiecego życia. Nie była nieustraszona, lecz ufająca. Potrafiła zapłakać z nadzieją. Ponad jakimkolwiek smutkiem unosił się Boży uśmiech. Nie traciła swojego czasu, a zamieniała go w dar dla innych. Przytulająca. Gotowa do działania. Śpiewem i grą pomagała nam zbliżyć się w sercach do Boga, otworzyć się na Niego i uwielbiać Go. Urzeka mnie jej skromność przy tak wielu odkopanych przez nią talentów.
Jej wytrwałość zakorzeniona w modlitwie, ciszy i zaufaniu. Wdzięczność Bogu, której się nie wstydziła. Kobiecość, która dawała życie najbliższym. Chęć ciągłego rozwoju. Wspomnienia przywołują obrazy jej uśmiechu, rozmiłowania w śpiewie dla Pana, poranne Godzinki o niepokalanym poczęciu NMP, nocna organizacja spotkań wolontariatu, niespodzianka po moim powrocie z misji, ‘witaminowy anioł’, kartki urodzinowe i pocztówki z jej podróży, ciepło, bliskość i jej sukienki. Stojąc w Kościele, patrząc na jej białą trumnę trudno mi było powstrzymać łzy, lecz Ona je otarła i przytuliła, jak tylko Ona umiała. Pożegnała tamtą siebie we mnie, robiąc miejsce na nową Helen z Nieba. Trafiła do Domu, gdzie nie musi czytać ‘listy Boga do kobiet’, jest teraz z Nim twarzą w twarz. 

„Helenko…
…byłaś wczoraj Piękna jak zawsze i jak nigdy wcześniej…
…byłaś przy mnie wczoraj jak zawsze i jak nigdy wcześniej…
…byłaś jak zawsze i jesteś jak nigdy wcześniej „
/ dla Niej w dzień po pogrzebie

 

Małgorzata Koziołek